czwartek, 12 lutego 2015

eksperymentów część dalsza:szampon w kostce ...

   Miałam ci ja zakupionych maseł w ilości hurtowej lekką ręką licząc ze 2 i pół kg.No i została mi taka resztka.Ni przypiął,ni przyłatał.Postanowiłam poeksperymentować.Bo,a nuż nie przypadną nam do gustu szampony które zrobiłam.A może szampon w kostce będzie lepszy i tańszy?Czas oczekiwania na mydło standardowo 4-6 tyg.Trochę poczekamy,poeksperymentujemy z szamponami na glukozydach i doczekamy się mydła do włosów.Sprawdzimy i porównamy.Co nam bardziej podchodzi i co warto robić kontynuując naturalne hobby.Tak więc poważyłam sobie masła i dodałam olei wg. przepisu.Wtedy poszłam do kompa i wrzuciłam moje wartości na kalkulator mydlany i wyszło mi ile potrzeba NaOH i wody.I taki oto przepisik skombinowałam na kanwie oryginalnego:

                       SZAMPON DO WŁOSÓW W KOSTCE 

*234 g.oleju rycynowego(tutaj koszt szamponu podskoczył bo za 200 g. dałam 15 zł.)
*248 g. oliwy z oliwek( u mnie zamiennie olej rzepakowy Kujawski)
*142 g. olej palmowy(tylko tyle mi zostało)
*100 g. oleju kokosowego (tego już miałam najmniej)
*102 g.masła shea(a to była niespodzianka,bo nie miałam co z nim zrobić to wrzuciłam,w oryginalnym przepisie nie było)
*277 g. wody
*106 g. NaOH

Wykonanie standardowe.Z podstawowymi zasadami BHP przy produkcji mydła.Na dworzu powoli wsypałam NaOH do wody(tym razem bez wynalazków typu:napar),pozostawiłam do wystygnięcia.
Stopiłam oleje.Gdy temperatura obu cieczy była około 40 st.C wlałam ług do oleju i miąchałam łopatką.Z braku blendera posiłkowałam się trzepaczką do piany ,ale zwątpiłam i wzięłam 20 letni mikser.Niby stal nie chłonie ługu i po gruntownym umyciu można stosować do innych celów,w tym kulinarnych.Mimo to nie użyję tej samej rzeczy do miksowania zupy dla dziecka i do mieszania żrącej substancji typu ług.A miałam szczęście z tym blenderem,poprzedniego dnia kupiłam nowy,bo stary miał być tylko do mydła i nie zaryzykuję nowego do ługu.Bo a nóż-widelec coś nie domyję.A mikser ?No cóż trudno,jakoś umyję.Do jedzenia dziecka nie używam.
Wracając do tematu zmiksowałam mydło aż zrobił się budyń.Chociaż jakiś rzadki ten budyń się zrobił.Pewnie zależy od wszystkiego:od naparu i może czegoś za dużo,np.olei.Najgęściejszy miałam przy mydle z węglem aktywnym i to część białą i czarną tak samo.
Gdy już zrobił się budyń,machłam olejki eteryczne jakie tam miałam:
lawendę-do tłustych włosów skłonnych do łupieżu,uspokajający,przeciwzapalny,antybakteryjny,antywirusowy,
antygrzybowy,reguluje produkcję łoju
z drzewka herbacianego-antybakteryjny,antywirusowy i antygrzybowy,
begamotkę-dobra na zakażenia skóry,uspokaja,pięknie pachnie,ma działanie antyseptyczne,
pomarańczowy-uspokaja,dezynfekuje,bosko pachnie
cynamonowy:pobudzający,antyseptyczny,antybakteryjny,antywirusowy,
zapobiega zaczopowaniu mieszków włosowych(rozrzedza wydzielinę łojowa) a miałam nie dawać,dobrze że wlałam.
   Tadam,tak się prezentuje przed włożeniem do pudła:
Pełen litr jak talala.

2 komentarze:

  1. Bardzo jestem ciekawa tego mydła do włosów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ja też.Znalazłam stronkę gdzie dziewczyna swoje mydło rozpuściła w occie.Jakaś dziwna nazwa była tego octu.Nie pamiętam.Ja zamierzam zrobić tak samo z octem jabłkowym.Podobno zmiękcza i nadal super się pieni.

    OdpowiedzUsuń