niedziela, 29 listopada 2015

tonik fiołkowy...

   Używałam toniku od lipca.Właśnie się skończył.Zrobiłam już następny i za chiny nie mogłam sobie przypomnieć co to był za cudak.Za dużo się w lipcu działo żebym choć na karteluszce przepis zapisała.Ot zmontowałam i używałam.Przeglądając zdjęcia na blog znalazłam przez przypadek i dobrze.Bo nawet jak nie znam ile czego wsypałam to i tak już wiem z czego.Reszta to pikuś:

                                      TONIK FIOŁKOWY

*napar z fiołka
*żel hialuronowy 
*kofeina farmaceutyczna
*wit All-in-one
*wit.C
*konserwant FEOG
*i na pewno choć na zdjęciu nie ma zapach bergamotka i pomarańcza,na 100%

   Żeby nie ta naklejka z nazwą to nijak bym sobie nie przypomniała.Potem przelałam go do innej butelki i już nazwy nie nakleiłam.I skleroza zapomniała.Dobrze,że zdjęcie pstryknęłam.

piątek, 27 listopada 2015

ocet jabłkowy...

   Można pieć peany na jego temat.Można go chwalić za super działanie.Można go używać do twarzy,ciała,włosów oraz wewnętrznie.I można go też sobie samemu zrobić.Prosto,łatwo i przyjemnie:
      
                       PO PROSTU OCET JABŁKOWY:

   Robiąc szarlotkę,tartę czy inne coś z jabłkami można zrobić dwie rzeczy na raz.Jedzonko i ocet.Całe dobro wykorzystujemy na jedzonko.Na ocet wykorzystujemy to co i tak byśmy wyrzucili:obierki i gniazda nasienne.

   Podstawą jest umycie jabłek.I wiadomo,że najlepiej nie pryskane,albo w odpowiednim terminie i z uwzględnieniem zasad karencji(niestety z tym też różnie bywa)
Mam swoje i wiem co jem.Jest git.Jeśli nie macie własnego sadu to pogadajcie z zaprzyjaźnioną osobą z bazaru.Poskamlcie,że dla dziecka,dla alergika.Może coś znajdziecie.Aha i jak nie są nieskazitelne tylko mają plamki to znaczy że mniej pryskane.
   Jak już kupione,umyte i obrane to nie pozostaje nam nic innego jak wrzucić do dużego pojemnika z równymi ściankami i zalać dobrze ciepłą wodą.Ja dodaję jeszcze 2-3 łyżki cukru.
Prosty pojemnik jest ważny bo trzeba wziąść talerz i obciążyć jabłka żeby nie spleśniały.Jak widać wyżej.U mnie gar kamienny,talerz przeznaczony tylko li do tego(jedyny co się mieścił) i wyszorowany,wyparzony kamień polny.
Po za tym trzeba jeszcze zakryć ściereczką.Szczelnie co by nasze ukochane muszki owocówki nie dopadły do octu.Ja wiem,że ma się zepsuć i zrobić ocet,ale muszek w nim być nie musi.A nawet teraz w listopadzie krążą koło owoców w kuchni.Paskudy jedne.
  PS.Ocet zlałam 10 grudnia.Na razie jest mętny:
   Nie martwię się tym jednak bo sklaruje się odstawiony do piwnicy.Będzie wyglądał jak ten z tamtego roku:
Przeźroczysty jak łza.
 

środa, 25 listopada 2015

balsam do ust na opryszczkę...

   Poczytałam,poszukałam i finalnie zmontowałam balsamik do ust dla męża mojego.Wiecznie ma problemy z opryszczką,łyka chemię a może wystarczy tylko trochę olei i olejków eterycznych.
   
Z olei przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe dobre są:
*olej konopny
*olej tamanu
*masło kokosowe
   
Z olejków eterycznych:
*olejek z drzewa herbacianego
*lawendowy
*cytrynowy
*bergamotka

                          BALSAM DO UST NA OPRYSZCZKĘ :

*1 łyżeczka masła kokosowego
*1/2 łyżeczki wosku pszczelego
Roztopić.Dodać 
*1 łyżeczkę oleju konopnego
Jak ciut przestygnie,widać bo gęstnieje.Wkrapiamy:
*10 kropli olejku z bergamotki
*5 kropli olejku z lawendy
A i tak lawenda daje czadu.Trzeba lubić.Mi nie przeszkadza.
Dodatkowo wkropiłam:
*6 kropli wit.A+E
Właśnie sobie stygnie.Mężu stwierdził,że zapach nie odpycha to i może będzie stosował.Spróbujemy,zobaczymy jak działa.

   Z tej ilości wyszło jak widać malutko.2 opakowania.Dla mnie i dla lubego.Siedzę i piszę i pachnę obłędnie tym balsamem.Po prostu szok.Musiałam przecież resztki wyjąć ze zlewki i nasmarowałam się gdzie się dało.Szkoda marnacji.

sobota, 14 listopada 2015

balsam z masłem shea-dla Julci...

   Ostatni balsam skończył się jakiś czas temu.Mimo,że nie przesadzam i nie smaruję jej bez opamiętania doszłyśmy do dna.
Przy okazji zakupów w mieście dobrnęłam do sklepu z naturalnymi produktami.Niektórych żeczy tam nie dostanę,ale absolutną podstawę czyli oleje i masła to mają w dużym wyborze i po przystępnej cenie.  
   Machnęłam oczywiście masło shea i maseło kokosowe i wybór kilku olejków eterycznych i uciekłam bo jednak 70 złociszy pękło.
   
                             BALSAM Z MASŁEM SHEA

*masło shea 75g.
*masło kokosowe nierafinowane 1łyżka
*olejek ze słodkich migdałów 3 łyżki
*olejek konopny 2 łyżki (obok olejku z migdałów najbardziej polecany dla dzieci)
*olejek arganowy 1 łyżka
Masełka wrzucić do pojemniczka(wydezynfekowanego oczywiście) i włożyć do kąpieli wodnej.Rozpuścić,dodać olejki.
Zmiksować :


Przelać do pojemniczka i używać.
   Zrobiłam jakiś czas temu i jestem zadowolona.Nie lubię tylko zapachu masła shea.Następnym razem zrobię z masła kokosowego.Ten zapach wymiata. 




poniedziałek, 9 listopada 2015

kremik który w końcu używam...

   Zawsze miałam na bakier z kosmetykami.Kupuję i zapominam o nich.Wiem,że są mi potrzebne,że moja skóra prosi się o nawilżenie i wyregulowanie sebum.I nie używam.
   Teraz odkąd robię je sama zauważyłam,że jednak więcej wklepuję w siebie tych smarowideł wszelakich.Sama jestem zdziwiona,ale jednak.Ten kremik jest jednym z tych ,których naprawdę używam.Robiłam już podejście do kremu,ale krem z olejem avokado rozwarstwiał się i był dla mnie za tłusty.Wylądował u mamy.Wysmarowała go do ciała.
   Ten zrobiłam ot tak bo miałam czas i wenę.Bez jakiegoś mocnego przeświadczenia,że jest mi potrzebny.Uważałam,że moje wzmacniane toniki świetnie sobie radzą i nic mi na razie nie potrzeba.Cóż,zdziwiłam się.

                             KREM  UJĘDRNIAJĄCY

*5 ml.emulgatora z moreli
*11 ml.olei:5 kapsułek wiesiołka,konopny,avokado 1 ml. ze słodkich migdałó
*15 ml. aloesu
*2 ml.depantenolu
*2 ml. ujędrniających microliposomów Q10
*5 ml. żelu hialuronowego
*14 ml. woda destylowana
*2 szczypty wit. All-in-one
*5 kapsułek wit.E
*20 kropli konserwantu FEOG

W 2 zlewkach umieszczamy oddzielnie:1- woda +aloes
2-oleje.Podgrzewamy obie do tej samej temp.Około 70-75st.C.Do wody dodajemy emulgator i mieszamy mieszadełkiem aż powstanie jednorodna ciecz.Następnie dodajemy oleje nadal miksując.Gdy krem ma temp. około 40 st. C można dodać wrażliwe na temp. składniki.Dodajemy zatem:depantenol-miksujemy,żel hialuronowy-miksujemy,witaminki-miksujemy.Na koniec konserwant i miksujemy.
Wyszedł mi krem o konsystencji musu.Lekki,super się wchłania mimo avokado i brak mi tylko w nim zapachu.Nie będę jednak już nic poprawiać,bo lepsze jest wrogiem dobrego i jeszcze coś spsuję.
Zrobiłam go już jakiś czas temu.Zużyłam około 1/3 pojemniczka i rzeczywiście używam,a nie tylko ostawiła i już. 


niedziela, 8 listopada 2015

pielęgnacja włosów-w końcu doszłam co mi pasuje...

   
   Szampony które robiłam z półproduktów są ok.Najbardziej ukochałyśmy z córą ten z kokosowych wiórków.W ferworze prac polowych nie miałam czasu na produkcję i szczerze mówiąc szukałam też zamiennika.Znalazłam w aptece.Bez sls i innych wątpliwych dodatków.Do końca nie analizowalam składów, ale służy nam.To ważne.Nie wrócił świąd skóry,ani podrażnienia i krostki.Znaczy jest ok.
   Moja pielęgnacja po wielu kombinacjach wygląda mniej więcej tak:
*nałożenie kropelki gliceryny na włosy a na to olej kokosowy lub inny dostepny,czepek,turban i minimum godzina
*zmycie szamponem bez sls teraz mam do wyboru takie:


Był też taki jak odżywka,ale już się skończył.
*nałożenie odżywki od serca,nie żałuję ilości,zostawiam na godzinę pod czepkiem i turbanem

*spłukanie dość ciepłą wodą
*ostatnie płukanie chłodną mieszanką wody i octu jabłkowego:1l.wody 4 łyżki octu

   Co do octu to idę na łatwiznę.Miałam też płukać płukankami ziołowym odpowiednimi na moje problemy z włosami, ale zrobiłam 2w1.Zalałam octem jabłkowym zioła które chciałam używać do płukanek:szałwię,miętę,rumianek,lipę,pokrzywę i odstwilam na 2 tyg.Potem będę używała tego eliksiru jak zwykłego octu do ostatniego płukania.Efekt murowany.
   A tak wyglądają zalane octam ziółka:


sobota, 7 listopada 2015

chemia gospodarcza-z czego nadal korzystam...

   
   Zadowolona jestem z tej mojej chemii gospodarczej.Już 3 proszek do prania zmontowałam i nic się nie dzieje.Rodzina nie ma uczulenia,ciuchy wyglądają normalnie.Wszystko się odpiera,nic nie płowieje jakoś specjalnie mocno.Ot,normalne użytkowanie.
   Ocet pomarańczowy jest super,ale już miętowy nie sprawdza się bo zostawia ciemne plamki.Jakbym chciała tylko popsikac wc po korzystaniu z niego i nie opłukać to nie daje rady.Zostają brzydkie nie do umycia plamy.Lepiej dodać olejku eterycznego.
   Soda jest bezbłędna!Nie zamieniłabym jej na żadną chemię.Po prostu wymiata.Pasta z sody jest skuteczna nawet jeśli nasze śnieżnobiałe fugi zaszły grzybem i nic się ich nie ima!
   Zrobiłam też płyn do odplamiania,ale to taki niewielki post by wyszedł,że nawet nie napisałam.Już nadrabiam tej błąd:
12 szkl.wody
4g.kwasku cytrynowego
1 szkl.wody utlenionej
Używać 2 szkl.na pranie lub do namaczania na noc.
Rewelacyjny.Jak dodać olejek eteryczny to jeszcze pachnieć będzie.Ja nie przesadzam.
   Jedyne co odpuściłam to proszek do zmywarki.Jakoś nie pokochaliśmy się na zabój.Trochę nie domywało i zrezygnowałam.Za to z octu pomarańczowego jeśli chodzi o nablyszczenie korzystam nadal.
   Nie jest tak,że każdy pomysł z neta który innym pasuje nam też podejdzie.Niektóre przepisy są ok z niektórymi się nie pokochamy.Tak samo w kosmetykach.Nie wszystko co w początkowej fazie zachwycało zagościło na stałe w moim domu.Zresztą z drogeryjnymi też tak jest.


      Ps.Płuczę pranie w kwasku z dodatkiem olejku eterycznego.Te które najmocniej pachną to lawenda,ylang ylang.Reszta się ulatnia i nawet mokre pranie nie pachnie.To tak na marginesie.