piątek, 1 stycznia 2016

aloesowy żel do zadań specjalnych...

   Nieraz bywa tak,że ręce są w stanie tragicznym po pracach polowych lub domowych.Nieraz bywa tak,że sami lub ktoś z domowników i nie tylko przypiecze się na raczka.Wtedy jak SOR z pomocą przyjdzie :ALOES.W połączeniu z depantenolem może zdziałać cuda.

                ALOESOWY ŻEL DO ZADAŃ SPECJALNYCH
  
*60 g. soku z aloesu
 *15 g. oleju np.macadamia,albo z czarnuszki
*5 g. depantenolu
*10 g.emulgatora SLP
*5 g. żelu hialuronowego ,u mnie 1.5%
*5 g. gliceryny
*0.5 g.kolagen z elastyną,a jeszcze lepiej alantoiny
*0.5 g. gumy ksantanowej
*15-20 kropli konserwantu FEOG

Do depantenolu dodałam gumę ksantanową i zmiksowałam glutek.Odmierzyłam aloes do zlewki 250 ml. i wlałam glutek z depantenolu,zmiksowałam.Po kolei dodawałam i miksowałam: glicerynę,alantoinę,żel hialuronowy i konserwant.Oddzielnie połączyłam olej z SLP i dopiero razem dodałam do aloesu.Trochę trzeba pomiksować i zrobi się ładna kremowa konsystencja.
   W przypadkach ekstremalnych nałożyć na ręce i na to rękawiczki.Po takim plasterku z żelu aloesowego skóra jest nawilżona,nie swędzi,nie piecze,nie jest wściekle ściągnięta.Można go stosować również na twarz i szyję.Po opalaniu,po każdym myciu garów.Kiedy tylko potrzeba.Wchłania się rewelacyjnie.Co dla mnie jest najważniejsze,bo nie lubię chodzić z tłustymi rękoma.Chyba znalazłam SWÓJ kosmetyk.


2 komentarze: